To ja, kobieta wyz(nie)wolona…
od zawsze chcę być wyzwolona w swoich poglądach, spostrzeżeniach, a zniewala mnie codzienność, czasem konwenanse, dawno temu mąż.
Kiedyś prowadziłam bloga o trójce moich dzieci o wymownym tytule „wariatkowo”.
Ktoś pamięta?
Nie?
W skrócie blog był o tym, że trójca moich dzieci święta nie była…a ja byłam typową mamą, która wychowywała dzieci najlepiej jak potrafiła, a wychodził z tego delikatnie mówiąc niezły kołowrót! To były czasy!
Ale…
dzieci z lekka wyrosły… starszy z synów jest już podobno dorosły (świadczy o tym plastikowa karta, ze zdjęciem, którą dostał w urzędzie)
czas płynie… ja mijam…
mijam się z rozsądnymi decyzjami.
Zderzam z absurdami dnia codziennego
szukam…
szczęścia i spokoju szukam…
ciągle nieustannie…
mam marzenia…
mam cele…
jestem,
a ideały, póki co na szczęście nie sięgnęły bruku…
dojrzałam na tyle, że wiem, że jedyną pewnością w życiu jest zmiana, a niezmienna zmienność…
Zatem witaj w moim „niecodzienniku” dnia codziennego 🙂