Tata
Oczy matki wyglądają jak oczy jej ojca….oczy Szymka są odzwierciedleniem oczu matki Szymka i ojca matki Szymka, czyli jego dziadka….matka czasem myśli, że o to chodzi w tzw. nieśmiertelności 😉
Dzisiaj nie będzie jednak dywagacji na temat nieskończoności pokoleń…
o pamięci będzie…o matki pamięci i bynajmniej nie o tym jaka ona ulotna, czy wręcz krótka ostatnio, a o tym jak Tatę swojego pamięta.
Bacząc na wiek matki – notka powinna się zaczynać od słów: dawno…dawno temu….
ale wspomnienia, które w jej duszy się kłębią i w pamięci tkwią są barwne i żywe. Jakby zdarzenia miały miejsce wczoraj!
Matka odkąd sięga pamięcią chciała mieć rodzeństwo lub alternatywnie psa…
Pamięta matka jak jej ojciec się zarzekał, że psa w domu nie będzie na pewno…i tak na 6 urodziny od rodziców matka psa dostała. Nadała mu imię Amik. Pies towarzyszem zabaw jej był. Wiele znosił np. wożenie go w wózku dla lalek, trenowanie go w biegach, przeskokach, podskokach, zjeżdżaniu na zjeżdżalni itp. Pies jedną wadę miał. Głośny był. Ojciec matce mówił:
– Pilnuj Amika, żeby nie szczekał jak wychodzicie z klatki. Na pewno to sąsiadów drażni.
I od tego czasu matka pilnowała psa bardzo. Znaczy wypadali obydwoje z klatki… pies szczekał jak dawniej, a matka wtórowała mu okrzykami w typie:
– Aaaaamiiiikkkkkk!!!!!! Cicho bądź! Nie wolno tak!
Po Amiku było jeszcze wiele innych psów, ale to nie notka o tym.
Ma matka w pamięci jeszcze ojca jak starał się jej w nauce pomóc.
Z matematyki zwłaszcza. Zwykle jego cierpliwość kończyła się szybko.
A już na etapie końca podstawówki nie próbował ojciec wcale sensu matematyki córce tłumaczyć…wolał, żeby na korepetycje chodziła…
Gdy była w szkole średniej, motywował ją do nauki słowami:
– Gdybyś tyle czasu co spędzasz na czytaniu książek, polskim i historii poświęciła na matematykę to byś ją umiała!
– Nie umiałabym, a i czasu by mi na inne przedmioty brakło! – córka zazwyczaj wykrzykiwała
Ojciec, nie wdawał się w dalsze dyskusje z córką, ale widać było, że swoje wiedział.
Córka też wiedziała…
Ojciec z reguły z nikim w dyskusje nie wchodził, gdy odmienne zdanie miał i do dnia dzisiejszego nie wchodzi.
Chyba, że ktoś już bardzo mu za skórę zalezie, to powie co myśli! Dawniej wykrzyczeć potrafił. Dzisiaj tylko ton wzburzony ma! A w oczach pioruny!
Dzisiaj matka wie, że ojciec ją kocha. Bardzo. Kiedyś nie zawsze była tego pewna.
Pamięta po maturze spotkała matka jego szefową. Tamta jej mówi, że ojciec z matki dumny jest. Zdziwiło to matkę bardzo. Jej ojciec tego nie powiedział…a okazało się, że wśród znajomych się chwalił…do dzisiaj mu matka nie powiedziała o tym, że jego sekret do matki drogą okrężną dotarł 😉
Pamięta matka, że jeziora lubił…wodę…pływanie…chciała matka by ją nauczył…i uczył…ze wskazówek pływackich matka pamięta:
– Pływasz w wodzie…to musi ci się do nosa wlewać. Jak chcesz pływać, żeby ci się woda do nosa nie nalała???
Matka na pewno po ojcu, wodę i pływanie lubi do dzisiaj….wody w nosie jednak mieć nie może, bo topić się zaczyna…Matka nie pływa tak dobrze jak jej ojciec…matka raczej na wodzie utrzymuje się w wolnym tempie przemieszczając…
Ojciec też uczył matkę jeździć samochodem…słowa motywujące:
– Jak ty chcesz prawo jazdy zrobić, jak kot czy pies pod koła ci wylecą, a ty oczy zamkniesz…
Uczył ją też zasad panujących na drodze:
– Pamiętaj ufać możesz tylko sobie, musisz widzieć i przewidywać zachowania innych uczestników ruchu…
Mówił też o technice jej jazdy:
– Oj, dziecko, ciężką nogę do gazu masz!
Matka rad jego słuchała. Prawo jazdy za pierwszym podejściem zdała. Do dnia dzisiejszego, gdy sytuacja robi się na drodze gorąca słyszy w głowie jego wskazówki.
A gdy kilka lat temu usłyszała od niego, że „nawet dobrze jeździ” za komplement to uznała 😉
Pamięta też matka, jak się Szymek urodził, jej ojciec przyszedł do szpitala z kwiatkami…Kwiatków nie można było wnosić na oddział. On przemycił. Zorganizował też na ten czas osobę do opieki dla matki mamy, która wtedy w stanie leżącym była …
Zbliżyła się matka do ojca swojego po śmierci jej matki.
Kilka miesięcy po jej śmierci odbyli podróż sentymentalną…do jego, a tym samym matki korzeni…matka wcześniej rzadko tam bywała…
podróż tą odbyli z jej dziećmi…
Wiele lat upłynęło od tamtej podróży…wiele się zmieniło od tamtego czasu….
Nie tak dawno, około 2 lat temu matka ojcu swojemu powiedziała, że podjęła trudne decyzje życiowe…że jakiś etap w jej życiu się kończy…że sił nie ma, ale ze względu na synów, tak, a nie inaczej postąpić chyba powinna…od ojca swojego usłyszała:
– Dawno ci mówiłem, że tak żyć się nie da! Rób tak, żebyś szczęśliwa i bezpieczna była.
Wie matka, że pomimo dzielących ich kilometrów wsparcie w nim ma…i oczy jego też ma…i dystans do życia – to też po nim…a gdy załącza się w matce dystansu brak i sentymentalizm to jej matka się w matce budzi 😉
–
2 komentarze
Moje oczy to oczy mamy, ale oczy Pauliny to oczy jej dziadka. Fajnie myśleć nie wszystek umrę, przetrwamy w dzieciach, wnukach.
przetrwamy…